Każdy przepis prawa może być używany lub nadużywany wbrew swoim założeniom. Nie ma tu znaczenia intencja racjonalnego ustawodawcy, lecz determinacja zainteresowanej strony. Przekonał się o tym wydawca węgierskiego Forbesa.
23 lipca 2020 r. NAIH (z węg. Nemzeti Adatvédelmi és Információszabadság Hatóság – Krajowy Urząd Ochrony Danych i Wolności Informacji) ogłosił nałożenie dwóch administracyjnych kar pieniężnych na Mediarey Hungary Services Zártkörűen Működő Részvénytársaság (dalej: Mediarey), wydającą węgierską edycję czasopisma Forbes, za naruszenie przepisów rodo[1]. W obu przypadkach chodziło o tę samą sprawę: listy najbogatszych obywateli Węgier.
Postępowanie NAIH w sprawie Mediarey wywołało liczne kontrowersje w Węgrzech i za granicą. Tym razem nie chodziło o wymiar finansowy kary czy brak współpracy z organem nadzorczym. Padały oskarżenia najcięższego kalibru, zarówno o cenzurę i nadużywanie przepisów rodo, jak i o naruszenie prywatności osób z rankingów bogaczy.
Sytuacja Mediarey była o tyle specyficzna, że na Węgrzech nie zdecydowano się – zgodnie z art. 85 rodo – wyłączyć części przepisów o ochronie danych osobowych przy ich przetwarzaniu do celów dziennikarskich, co miało znaczący wpływ na bieg sprawy. Czy jednak takie rozwiązanie jak polska klauzula prasowa sprawia, że twórcy list i rankingów nie muszą pamiętać o rodo? Mimo wszystko warto, by każda osoba z branży dziennikarskiej znała treść decyzji NAIH oraz jej motywy.
Debiut rodziny Barabás na liście Forbesa
Sprawa miała swój początek kilka lat temu. W 2015 r. na liście największych przedsiębiorstw rodzinnych Forbesa po raz pierwszy pojawiła się HELL Energy Magyarország Korlátolt Felelősségű Társaság (dalej: Hell Energy) – firma produkująca napoje energetyczne. Przedsiębiorstwo powstało w 2006 r. (pierwotnie pod nazwą KÖZ-PONT) i w ciągu 3 lat stało się liderem węgierskiej branży. Od początku było i wciąż pozostaje pod kontrolą jednej rodziny. Na pierwszym planie występują bracia Ernő i Zsolt Barabás, ale główną siłą sprawczą są ich rodzice – Ernő i Irén Barabás.
Ernő Barabás senior bardzo dba o prywatność swoją i rodziny. Może się więc wydawać dziwne, że pierwsza poważna reakcja familii miała miejsce dopiero w sierpniu 2018 r. Do tego czasu Forbes pisał o właścicielach Hell Energy między innymi w tych materiałach:
– zestawienie 33 najbogatszych Węgrów, opublikowane w numerze specjalnym z 2017 r. i na stronie forbes.hu;
– lista 25 największych rodzinnych przedsiębiorstw na Węgrzech, opublikowana w numerze z września 2017 r. i na forbes.hu.
Nie jest jasne, skąd wynikało to „opóźnienie”. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że klan Barabás i ich prawnicy po prostu czekali na wejście w życie ogólnego rozporządzenia o ochronie danych. Dopiero po 25 maja 2018 r. mogli wzmocnić siłę swoich argumentów powołaniem się na nowe, europejskie prawo.
Korespondencja, rozpoczęta pismem prawnika rodziny do Mediarey z 17 sierpnia 2018 r. i zmierzająca do usunięcia wzmianek o Hell Energy czy rodzinie Barabásów z publikacji Forbesa, ciągnęła się przez parę lat. Jak przedstawiały się argumenty obu stron sporu?
Stanowisko rodziny Barabás
W toku korespondencji, prowadzonej z Mediarey oraz NAIH, właściciele Hell Energy wskazywali na chęć zrealizowania wobec Mediarey jako administratora ich danych m.in. następujących praw wskazanych w rodo: dostępu do danych, bycia zapomnianym oraz sprzeciwu. Ponadto istotną częścią ich stanowiska było wskazanie, że Mediarey w niewystarczającym stopniu zrealizował wobec Barabásów obowiązek informacyjny.
Chronologicznie pierwszym wnioskiem był ten w sprawie sprzeciwu. Mediarey wezwano do usunięcia z zestawienia 33 najbogatszych Węgrów i listy 25 największych rodzinnych przedsiębiorstw na Węgrzech informacji o rodzinie Barabás i Hell Energy. Chodziło o imiona, nazwiska, a także informacje o sytuacji finansowej i osobistej, w tym relacjach rodzinnych. Wykorzystanie tych danych osobowych prawnicy familii zaklasyfikowali jako spełniane na podstawie przesłanki prawnie uzasadnionych interesów realizowanych przez administratora. W ocenie właścicieli Hell Energy była to wadliwa podstawa. Ich zdaniem publikacje informacji o stanie majątku, jakich dokonywał wydawca Forbesa, nie mogły być uznane za spełniające wymogi art. 6 ust. 1 lit. f rodo.
Dalsza wymiana zdań, prowadzona od lutego 2019 r. już z udziałem organu nadzorczego, pogłębiała tę argumentację. Jeśliby nawet przyjąć stanowisko Mediarey i uznać, że rankingi najbogatszych Węgrów i ich firm wchodzą w zakres prawnie uzasadnionego interesu Forbesa, to – podnosiła rodzina Barabás – zapomniano o realizacji ważnego obowiązku z tym związanego. Nie przeprowadzono tzw. testu równowagi i nie udostępniono jego wyników rodzinie jako osobom, których dane dotyczą.
Mediarey powinna dokonać porównania własnego interesu w postaci publikacji zestawienia bogaczy z interesami lub podstawowymi prawami i wolnościami tych osób. Dopiero wtedy z punktu widzenia rodo byłoby jasne, co miałoby przeważyć: interes gazety czy prywatność opisywanej przez tę gazetę rodziny? Barabásowie podkreślali rzecz jasna, że publikacja rankingu mogłaby narażać ich podstawowe prawa i wolności. W korespondencji podnoszono np. ryzyko porwań dla okupu, jakie miałoby powstać po lekturze listy najbogatszych osób i dowiedzeniu się przez potencjalnych porywaczy, kogo „opłaca się” porwać.
Z wniesionym sprzeciwem ściśle wiązał się także wniosek o prawo do bycia zapomnianym. Rodzina Barabás powołała się na dwie współistniejące przesłanki:
– „osoba, której dane dotyczą, wnosi sprzeciw na mocy art. 21 ust. 1 [rodo] wobec przetwarzania i nie występują nadrzędne prawnie uzasadnione podstawy przetwarzania” (art. 17 ust. 1 lit. c rodo);
– „dane osobowe były przetwarzane niezgodnie z prawem” (art. 17 ust. 1 lit. d rodo).
Była to zatem prosta konsekwencja określenia prawnie uzasadnionego interesu jako przesłanki do przetwarzania danych.
Jeśli chodzi o wniosek w sprawie dostępu do danych, Barabásowie przyjęli tu ciekawy tok rozumowania. Uznali mianowicie, że Mediarey, gromadząc informacje na temat ich rodziny, jej składu i majętności (z wykorzystaniem metodologii amerykańskiego wydawcy Forbesa), stworzyli nowe dane osobowe, które dotyczyły właśnie posiadanych zasobów i sytuacji finansowej, do których rodzina nie uzyskała dostępu. Zwracano także uwagę, że wydawca nie odnosił się do wniosków familii o dostęp do tych danych lub robił to z opóźnieniem.
Niejako wisienką na torcie był zarzut niezrealizowania wobec Barabásów obowiązku informacyjnego. W wymienianych pismach podnoszono, że Mediarey spełnił wymogi art. 14 rodo jedynie w bardzo ograniczonym zakresie przez odesłanie do lakonicznej polityki prywatności na stronie forbes.hu. Nie było tam ani słowa o podstawie prawnej, okresie przechowywania informacji czy prawach osób, których dane dotyczą.
Argumentacja Mediarey
Formowanie opinii publicznej jest nie tylko prawem, ale i obowiązkiem prasy – podnosił w swoim stanowisku Mediarey. Najbogatsze osoby na Węgrzech mają wpływ na życie tego kraju. Z tego względu tak ważne jest, by węgierska opinia publiczna wiedziała, kto dysponuje największymi majątkami, jakie są ich źródła i sposoby wykorzystania. Nawet jeśli nie jest to działaniem w interesie publicznym, to z pewnością prawnie uzasadnionym interesem wydawcy.
Mediarey zwrócił ponadto uwagę, że zdecydowana większość danych osobowych, wykorzystywanych na temat Barabásów w rankingach, była już wcześniej dostępna publicznie (wydawca dokonał jedynie ich zebrania i organizacji). Nie istniało więc duże naruszenie prywatności lub inne ryzyko, które przeważyłoby szalę testu równowagi na stronę Barabásów.
Mediarey oceniła zatem, że rankingi Forbesa przedstawiają „nadrzędne prawnie uzasadnione podstawy przetwarzania”, a przetwarzanie danych było zgodne z prawem. Biorąc pod uwagę powyższe, brakowało podstawy dla zrealizowania sprzeciwu Barabásów wobec wykorzystania ich danych osobowych.
Jeśli chodzi o zarzut związany z niepełnym zrealizowaniem obowiązku informacyjnego, wydawca odniósł się do niego następująco. W jego ocenie tworzenie spersonalizowanej, dostosowanej do każdego bohatera artykułu czy zestawienia klauzuli rodo byłoby „nierealistyczne” i stanowiłoby ograniczenie wolności prasy. Z tego względu Mediarey ograniczyła się do wykorzystania – w sprawach związanych z Forbesem – do realizacji obowiązku informacyjnego przez politykę prywatności forbes.hu.
Decyzje organu nadzorczego
W toku dwóch prowadzonych w sprawie postępowań NAIH doszedł do następujących konkluzji: jest prawdą, że właściciele Hell Energy, biorąc pod uwagę ich majątek, znajdują się na świeczniku. Dane na temat ich rodziny i zasobów są publicznie dostępne. Oczywiste jest także, że będą występować tarcia na styku wolności dziennikarskiej i prawa do ochrony danych osobowych.
Organ jednak stwierdził jednocześnie, że publikacja rankingów najbogatszych osób ma niewiele wspólnego z działalnością dziennikarską, a służy jedynie pogoni za plotką. Nie podnosi – wbrew twierdzeniom Mediarey – wiedzy ekonomicznej czytelników ani nie spełnia funkcji informacyjnej, a jedynie zaspokaja pustą ciekawość. Z tego względu nie można uznać rankingu Forbesa za działalność w interesie publicznym. Takie zestawienie nie wyjdzie także zwycięsko z testu równowagi przy badaniu prawnie uzasadnionego interesu wydawcy. W podobnym duchu NAIH odniósł się do innych argumentów podniesionych przez Barabásów w toku korespondencji.
Koniec końców węgierski organ nadzorczy uznał działania Mediarey za godzące w ochronę danych osobowych. W treści dwóch decyzji podniesiono zarzuty związane z naruszeniem następujących artykułów rodo:
– art. 5 ust. 1 lit. a – przez naruszenie zasady zgodności z prawem przetwarzania danych osobowych;
– art. 6 ust. 1 lit. f – przez nieprzeprowadzenie testu równowagi;
– art. 12 ust. 1 i art. 12 ust. 4 – przez naruszenie zasad przejrzystej komunikacji z osobami, których dane dotyczą i nieprzekazanie uzasadnienia dla niepodjęcia działań, związanych z żądaniami tych osób;
– art. 14 – przez niespełnienie obowiązku informacyjnego w wymaganym przez prawo zakresie;
– art. 15 – przez naruszenie prawa dostępu do danych osobowych;
– art. 21 ust. 1 i art. 21 ust. 4 – przez niezrealizowanie prawa do sprzeciwu.
NAIH zdecydował o nałożeniu jednej kary w wysokości 2 milionów forintów (sygnatura sprawy NAIH/2020/1154/9) i drugiej w wysokości 2,5 miliona forintów (sygnatura sprawy NAIH/2020/838/2). Łączna ich wysokość wyniosła zatem 4,5 miliona forintów (tj. ok. 12 tysięcy euro lub 57 tysięcy złotych).
Wysokość administracyjnych kar pieniężnych dla Mediarey nie jest rekordem ani na skalę węgierską, ani europejską. Jest to natomiast kolejna na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego (po Rumunii) sprawa, która wywołała oskarżenia o instrumentalne wykorzystywanie rodo.
Trzeba bowiem dodać, że rodzina Barabásów nie ograniczyła się do złożenia skargi do organu nadzorczego, ale działała przeciw Mediarey także na drodze sądowej. W efekcie ich działań sąd stołeczny miasta Budapeszt w styczniu 2020 r. udzielił tymczasowego zabezpieczenia w sprawie. Jego efektem było wycofanie styczniowego nakładu Forbesa (zawierającego kolejną listę 50 najbogatszych Węgrów z udziałem klanu Barabásów i Hell Energy) oraz usunięcie odpowiednich pozycji z internetowej wersji rankingu. Do dziś (wrzesień 2020 r.) miejsce #26 internetowej listy zajmują nie Barabásowie, lecz A Hell Energy Tulajdonosa, czyli właściciele Hell Energy[2].
Nie sposób więc nie zadawać pytań o to, na ile niezależnie (od siebie i w ogóle) orzekał sąd stołeczny oraz NAIH. International Press Institute (globalna organizacja zajmująca się promocją i ochroną wolności prasy) nazwała tę sytuację „niepokojącym precedensem w relacjach media a biznes”[3].
Co z klauzulą prasową?
Polska klauzula prasowa sprawia, że sytuacja podobna do tej na Węgrzech nie mogłaby się powtórzyć z takim rozmachem i konsekwencjami. Nikt nie mógłby mieć wobec polskiego wydawcy pretensji związanych z podstawą prawną, obowiązkiem informacyjnym czy realizacją sprzeciwu.
Możemy jednak wyobrazić sobie teoretyczny spór o to, jak powinno się rozumieć działalność dziennikarską, o której mowa w art. 2 ustawy z dnia 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych. Czy publikacja list i rankingów mieści się w ramach wolności prasy i służy społeczeństwu, czy to jedynie pogoń za plotką? Jeśli to drugie – czy możliwe byłoby ominięcie klauzuli prasowej?
Podobna argumentacja może się oczywiście wydawać naciągana i nie do utrzymania. Tak jest obecnie, ale czy podobnie będzie za pół roku, rok lub pięć lat? Ogólne rozporządzenie nie jest pierwszym ani ostatnim prawem, które ma potencjał dla wykorzystywania wbrew swoim założeniom.
Autor: Adam Klimowski, prawnik, JAMANO
[1] Decyzja NAIH z 23 lipca 2020 r. NAIH/2020/838/2 (NAIH/2019/7972), https://www.naih.hu/files/2020-838-2_FORBES_decision_2020-07-23.pdf [dostęp: 21.10.2020] oraz decyzja NAIH z 23 lipca 2020 r. NAIH/2020/1154/9 (NAIH/2019/8402), https://www.naih.hu/files/2020-1154-9_FORBES_decision_2020-07-23.pdf [dostęp: 21.10.2020].
[2] Az 50 leggazdagabb magyar | Forbes, https://forbes.hu/extra/50-leggazdagabb-magyar-2019/26-a-hell-energy-tulajdonosa/ [dostęp: 28.09.2020]
[3] Court orders recall of Forbes Hungary following GDPR complaint, https://ipi.media/court-orders-recall-of-forbes-hungary-following-gdpr-complaint/ [dostęp: 28.09.2020]